Jestem Bociek z pięknej „Rzepki”,
mundry, silny no i krzepki.
Jestem już ostatni rok,
przyjdzie czerwiec, fyrnę stąd.
Na tym fyrtlu jeździ bana,
często korek tu od rana,
o spóźnienie jest nietrudno,
wtedy w szatni ruk- cuk hop,
bo poruta bydzie wielko
spóźnić się na sznytki z metką.
Sznupa moja jest wesoło,
szczunów, mele witam wkoło.
Rano często rojbrujemy,
zaś gemyle rychtujemy.
Jak jest klara wychodzimy,
w piłkę ćpamy i ganiamy.
Piłka w chęchy nam uciko,
pani bręczy nam z daleka.
Zaraz potem unorani
do łazienki zaganiani,
łapy w zlewie myć do czysta-
jest to sprawa oczywista!
Na ryczuszce swojej siadam,
cicho jestem, nic nie gadam.
Teraz jedze futrujemy,
ajntopf, pyry, chabas jakiś,
czasem rumpuć albo gzik,
wszystko fest smakuje mi.
Na dodatek z glancem szneka,
klemy w tytce, kubek mleka.
Całkiem super ze mnie gość!
Tej, opowiem tero coś.
W „Gąskach” chodziliśmy nyny,
bo byliśmy małe bymbny.
Choć byliśmy małe gzuby,
każdy z nas miał fefry trochę
ale nikt nie leloł się,
bo nie było nam tam źle.
W „Żabkach”, „Pieskach” było świetnie,
każdy z nas się czuł bezpiecznie,
bo porzónny był to czas,
ino minął szybko tak.
W „Rzepce” cięgiem jest wesoło,
chichrać się tu można wkoło.
Chociaż rojbry z nas, wiem jedno,
cknić będę za „Rzepką” na pewno!
słowa: Maria Dragońska, Monika Białasik